INDIE – kraj w drodze do zrównoważonego rozwoju

PC030251.JPG
 „Czy chciałby Pan wrócić do Indii?” – na takie pytanie ucznia ZS im. KOP dr Wites, geograf z Uniwersytetu Warszawskiego, odpowiedział szczerze NIE, ale tylko dlatego, że jest jeszcze wiele miejsc na świecie, w których nie był i życia pewno nie starczy, by plan ten wykonać, a co dopiero wracać do miejsc, które już się widziało. Taka odpowiedź padła podczas kolejnego wykładu zaprzyjaźnionego z naszą szkołą podróżnika, który miał miejsce 3 grudnia 2018 i dotyczył tym razem azjatyckiego kraju kontrastów – Indii.

Wielu z nas ma bajkowe wyobrażenie o Indiach, jako barwnego kraju baśni z tysiąca jednej nocy, imponujących pałaców typu Taj Mahal, świętych mężów, świętych krów, świętych rzek i Bollywoodu (największego na świecie indyjskiego przemysłu filmowego). I oczywiście takie obrazy ze swoich podróży przywiózł dr Wites, ale nie tylko. Obok kolorów ulicy, brud i śmieci, obok pałaców i przepychu – slumsy i bieda, obok świętych mężów – wykształceni informatycy ( na celowniku Ameryki – drenaż mózgów), obok nietykalnych świętych krów – najbardziej na świecie wychudzone zwierzęta, obok świętości rzeki Ganges – niemiłosiernie zanieczyszczone jej wody , obok radosnych hollywoodzkich musicali z pięknymi tancerkami – pełna dyskryminacja kobiet, itd., itd. Nasz prelegent doświadczył w Indiach wielu niezapomnianych wrażeń, takich jak jazda pociągiem, która wydaje się być banalną czynnością u nas, ale nie w Indiach. Gdyby nie zdjęcia trudno byłoby opowiedzieć o tych tłumach i wagonach „obrośniętych” pasażerami, z których większość i tak zastaje na dworcach mimo posiadanych biletów. I tu dotykamy najważniejszego wyzwania tego kraju. Przeludnienie. Populacja Indusów, czyli mieszkańców Indii (Hindusi to ok. 80%) rośnie niekontrolowanie i wkrótce ten kraj będzie na pierwszym miejscu pod względem liczby ludności na świecie (Chiny tracą powoli tę pozycję). Inny problem to dostęp do wody. Monsunowe wiatry sprowadzają niekontrolowane ulewy zalewające kraj, ale ich brak to susze i cierpienie z powodu braku wody. Trzeba trochę odwagi i zdrowego rozsądku, by eksplorować Indie, ale przede wszystkim szacunku dla różnorodności, inności, nieznanego i niezrozumiałego dla przeciętnego europejczyka. Jak bowiem przejść obojętnie obok wyznawców, nie tylko świętych krów, ale świętych szczurów???

Z niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnej opowieści dr Witesa, który wkrótce wybiera się w kolejną podróż, tym razem do Kolumbii.