Lubań 2018 – zderzenie z realiami służby w Straży Granicznej

Od 19 do 23 lutego przebywaliśmy na obozie szkoleniowym w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu.

W poniedziałek wieczorem po trudach podróży dotarliśmy na miejsce i zaczęło się; pierwszy szok to biuro przepustek i oczekiwanie na wjazd na teren Ośrodka. Po zakwaterowaniu poszliśmy na wspólną kolację. Dzień zakończył trochę chaotyczny (bo pierwszy w życiu) apel wieczorny.

Następnego dnia z wielkim żalem opuściliśmy łóżka, kolejny apel, tym razem poranny, musztra, śniadanie wydawałoby się, że to normalka, ale jednak? Ciężko!

O 8:00 przywitała nas serdecznie Pani Komendant i rozpoczęliśmy zwiedzanie ośrodka. Mieliśmy okazję zobaczyć m.in. tresurę psów przeznaczonych do zadań specjalnych, strzelnicę, izbę pamięci, salę wielokulturową oraz najróżniejsze znaki graniczne. Spacer po ośrodku zakończyły zawody strzeleckie z pistoletu pneumatycznego P99 Walther. Zwyciężył Jakub, drugie miejsce zajęła Karolina, a trzecie Szymon.

Po południu pojechaliśmy do zamku Czocha położonego na skalnym cyplu nad brzegiem rzeki Kwisy. Nie był to może najcudowniejszy i najpiękniejszy zamek, jednak dzięki umiejętnościom i poczuciu humoru przewodnika Igora, pokochaliśmy to miejsce. Tajemne przejścia, wąskie i niskie korytarze ze stromymi schodami, mroczne histor

P1010718.JPG
ie mieszkańców tego miejsca rozbudziły naszą wyobraźnię.

Drugiego dnia z ociąganiem poszliśmy na poranną zbiórkę, a po śniadaniu pojechaliśmy do Jakuszyc na narty. Piękne widoki, słonecznie, śnieg i lekki mróz napawały nas optymizmem, że poszusujemy. Rzeczywistość była trochę inna, prawie wszyscy byliśmy „zieloni” w dziedzinie używania nart. Na szczęście mieliśmy instruktora, który próbował nauczyć nas tej sztuki. Początki nie były łatwe. Już na torze treningowym większość z nas blisko zapoznała się ze śniegiem, a na trasie wywrotek było jeszcze więcej. Cztery godziny ambitnego „nartowania” wyczerpały siły nawet największym twardzielom. Tego dnia mieliśmy już dość atrakcji i marzyliśmy o wygodnych, ciepłych łóżkach.

W czwartek wybraliśmy się do Placówki SG w Zgorzelcu. Po spotkaniu z Komendantem, funkcjonariusze oprowadzili nas po jednostce i zdradzili trochę szczegółów służby w Straży Granicznej. Następnie pojechaliśmy na Most Staromiejski gdzie przebiega granica między Polską i Niemcami. Szkoda, że nie posiadaliśmy dowodów osobistych, bo moglibyśmy pójść na herbatę do Görlitz. Kolejnym etapem naszej wycieczki był trójstyk granic Czech, Polski i Niemiec. Po drodze z okien autokaru obejrzeliśmy wyrobisko po kopalni węgla brunatnego w Bogatyni i olbrzymią elektrownię Turów. Do ośrodka wróciliśmy zmęczeni i najchętniej nigdzie byśmy się nie ruszali, ale okazało się, że opiekunowie mają wobec nas inne plany. Niespodzianka wymagała opuszczenia ośrodka. Umordowani powlekliśmy się w nieznane. Jednak gdy dotarliśmy do celu, nikt nie żałował, że nie został w ośrodku. Niespodzianką okazała się kręgielnia, więc bawiliśmy się świetnie.

Ostatniego dnia rano spotkaliśmy się z Panem Komendantem, który wręczył nagrody dla najlepszych strzelców. Po spotkaniu z żalem opuściliśmy ośrodek.
Był to tydzień pełen wrażeń, zabawy i niespodzianek. Wszystko kiedyś się kończy, musieliśmy wrócić do codziennej rzeczywistości. Jednak co tam przeżyliśmy, długo zostanie w naszej pamięci.